wtorek, 3 grudnia 2013

Zrozumieć cz. 7

Króciutka część. Doszłam do wniosku, że takie zdecydowanie lepiej mi się pisze. Mam nadzieję, że nie będziecie mi mieć tego za złe. Jeżeli będę pisała krótkie części to jest większa szansa na regularność moich notek, a póki co miłego czytanka ! ;))

***

Tak jak postanowili nie afiszowali się. Zachowywali się jak koledzy z pracy i choć dla kogoś mogłoby się to wydawać proste dla nich było cholernie trudne. Tęsknili za sobą choć minęło zaledwie kilkanaście godzin od ich ostatnich czułości. Wiedzieli oboje, że jakoś dadzą radę, że nie mogą się poddać, ale nie było łatwo. Łapali się na zbyt długich tęsknych spojrzeniach, na przypadkowym zetknięciu się rąk przy operacji. Jednak wyglądało na to, że Olga się nabrała. Nie wspominała już o postawionym ultimatum, była bardzo pogodna i szczęśliwa najwyraźniej poczuła, że wygrała. Coraz bardziej zbliżała się do Maksa, a on nie mógł odmówić jej, kiedy prosiła o pogłaskania brzucha, kiedy nagle rzucała mu się na szyję nie potrafił jej odepchnąć. I tak własnie mijał im dzień po dniu. Aż w końcu pojawiła się szansa na jeden udany dzień.

                                                             ***

- Alicja masz dzisiaj dyżur transplantologiczny.
- Mhm. - Odpowiedziała kompletnie zamyślona.
- Z Maksem. - Powiedziała Sylwia i uniosła brwi wysoko czekając na reakcje Alicji. Wyrwała się zza myśleń, podniosła głowę i pięknie się uśmiechnęła.
- No także ten... miłego wieczoru... rozumiem, że mam nie czekać ?
- Sylwia! - Krzyknęła Alicja śmiejąc się przy tym.
- No co no.... tak tylko. - Powiedziała i odeszła.
Alicja od dawna nie była tak szczęśliwa. Nie zdawała sobie sprawy jak trudna będzie utrzymywanie z Maksem kontaktów jedynie przyjacielskich. Bała się do niego nawet przytulić jak przyjaciółka do przyjaciela, ponieważ po pierwsze Olga mogłaby jakoś źle to odebrać, a po drugie na uściskach by się na pewno nie skończyło....


                                                               ***

Kiedy dojechali na miejsce, powiedziano im, że muszą jeszcze chwilę poczekać. Im było to bardzo na rękę mogli się wreszcie sobą nacieszyć. Podszedł do niej od tyłu i objął w pasie. Ona oparła głowę na jego ramieniu, a on zaczął delikatnie muskać jej szyję.
- Maaaaaks.... - Chciała zaprotestować. Była osobą profesjonalną i takie przyjemności oczywiście, ale nie w miejscu pracy, jednak teraz, kiedy po tak długim przy najmniej dla nich długim czasie mogli się do siebie znowu zbliżyć po prostu najzwyczajniej w świecie nie potrafiła odmówić niestety.... ich pieszczoty przerwał głos, który ich poinformował, aby udali się na blok.

                                                              ***

Operacja odbyła się bez komplikacji. Ubrani już w swoje codziennie ubrania udali się ku wyjściu, jednak w pewnym momencie Maks zatrzymał Alicję i zaczął ją namiętnie całować. Oczywiście odpowiedziała na pieszczoty. Tak bardzo stęsknili się za sobą, że mogli by tak mimo wielkiego zmęczenia stać całą wieczność.
- To co do szpitala, a poteeem...
- A potem ? - Spytała przygryzając przy tym dolną wargę.
- A potem dokończymy co zaczęliśmy.
- Brzmi ciekawie...
- To chodź. - Pocałował ją jeszcze raz w usta, złapał za rękę i razem udali się do małego busu, który służył im za transport. Po drodze posyłali sobie jedynie pełne pożądania spojrzenia i serdeczne uśmiechy. Kiedy dotarli do szpitala załatwili co załatwić musieli i udali się ku wyjściu.
- Olga ma dziś nocny dyżur. - Powiedział od tak Maks.
- Coś proponujesz ? - Zapytała, doskonale wiedząc o co mu chodzi.

                                                              ***

Na górę wniósł ją na rękach namiętnie całując. Pocałunki były zachłanne, ale jednocześnie bardzo czułe. Powoli kolejne części garderoby trafiały na podłogę. Skierowali się na łóżko. Maks położył Alę na łóżku i zaczął muskać jej ciało w okolicach dekoltu. Alicja przyciągnęła do siebie Maksa jednym ruchem, a on zaraz się jej poddał. Wtedy zadzwonił telefon. Maks nie miał zamiaru odebrać, ale jak zawsze profesjonalna Alicja zasugerowała mu, że to może być ze szpitala. Maks był uparty, ale Alicja bardziej. W końcu się poddał. Odszedł od Alicji i odebrał telefon.
- Halo ? - Spytał lekko zdyszany.
- Maks, słuchaj Olga... źle się poczuła. Przyjedź. Maksowi mina z uśmiechniętej przeistoczyłam się wystraszoną. Ala od razu to zauważyła.
- Coś się stało ?
- Olga - Powiedział krótko.

4 komentarze:

  1. Czemu zawsze jak jest tak pięknie, musi pojawiać się Olga? Opowiadanie super! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co sama nie wiem. Trochę im tam mieszam, ale zapewniam, że na koniec będzie happy and. ;)

      Usuń
  2. Mam nadzieję że szybko pojawi się kolejna część :-) świetne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy21:27

    Czułam że tak właśnie skończy się ta przyjemna notka. Zawsze mnie ciekawiło jakby się zachował Maks gdyby okazało się ze Alicja tez potrzebuje jego wsparcia. I nie koniecznie gdyby była z nim w ciąży.

    OdpowiedzUsuń